Kategorie
strumienie

uogólnienie

Dzień kolejny, teraz już w nowym roku. Niesamowite jak czas przepływa i jak za każdym razem znajduję siebie samego w tym samym miejscu. Ta sama świadomość, to samo poczucie otaczającego świata…. więcej wspomnień, chociaż? Nie czuję większej ilości wspomnień i nie czuję się bardziej doświadczony niż byłem np 10 lat temu. Nawet w lustrze nie zauważam jakichś poważniejszych zmian, no chyba że porównam swoją twarz do tej sprzed kilku lat…. jednak wszystkie zmiany zachodzą bardzo delikatnie, powoli, niezauważalnie. Dlaczego? Pewnie dlatego, że ja, że my jesteśmy skoncentrowani na czymś o wiele bardziej odległym niż obserwacja powolnych zmian zachodzących w naszym świecie, organizmach i psychice. Zapominamy, że jesteśmy nieskończenie złożonym procesem, że jesteśmy częścią nieskończenie bardziej złożonego procesu, w którym zmiana oznacza życie. Uprościliśmy nasze życie do paru symboli, które poprzez uogólnienie dają nam wrażenie, czy też poczucie stałości. Jednym z takich symboli jest człowiek. Co to znaczy człowiek???? Nieskończenie złożony proces przechodzenia od zapłodnionej komórki jajowej do rozkładającego się ciała???? Istota która przechodzi przez tak wiele skomplikowanych stanów, która wchodzi w niesamowicie wiele relacji ze światem, która sama w sobie stanowi wynik i przyczynę tych relacji…. która żyje na krawędzi czasu, istnienia, doświadcza siebie i wydziela z otaczającej ją rzeczywistości…. a my sprowadziliśmy ją do jednej barwy, którą nazywamy człowiekiem. Tak działa nasza psychika, tak my odnajdujemy się w otaczającym nas świecie, tak my odnajdujemy siebie w nas samych. Za pomocą symboli słownych i co dalej idzie, emocjonalnych którymi opisujemy świat wewnętrzny i zewnętrzny…. jeżeli będę patrzył na ten nieskończenie twórczy, nowy, świeży proces jakim jest życie i opatrzę go symbolem „życie” wtedy….. wtedy jedyną zmianą jaką dostrzegę będzie śmierć! Na dobrą sprawę nawet i tej nie będę widział ze względu na fakt, że ja to życie;) Oczywiście my widzimy więcej…. widzimy młodość i starość, zdrowie i chorobę, piękno i brzydotę….. jednak to wszystko to niedoskonałe przybliżenia, hasła, słowa, symbole, emocje na bardzo ogólnym poziomie, które brane jako ostateczne zabijają percepcję, zabijają postrzeganie, zabijają życie….

Czasami zdaję sobie sprawę, potrafię wyraźnie, dość wyraźnie poczuć, że wszystko co mnie otacza jest emocją, jest uczuciem. Uczuciem jest klawiatura, kolory, kurz, ale co ważniejsze uczuciem jest przestrzeń, uczuciem jest chmura, światło, uczuciem jest całe moje ciało, uczuciem, emocją jestem ja. Uczuciem jest zmęczenie, zawężenie widzenia do bardzo ogólnego poziomu. Uczuciem jest brak wglądu lub sam wygląd. uczuciem jest to, co przepływa teraz przez moje ciało, dziwny smutek i rozczarowanie, obawa że to co zobaczyłem jest powtarzalne, nieodkrywcze, że stanowi jedynie wołanie o pomoc mojego nieszczęśliwego umysłu. 

Siedzę, obserwuję stany emocjonalne przepływające przeze mnie, kątem oka dostrzegam otaczający świat, słyszę dźwięki przejeżdżających samochodów, przez głowę przepływają wspomnienia odbytych rozmów, wydarzeń. Czym jestem teraz? Klawiatura wydaje mi się niesamowicie znajoma, stanowi część mnie, część mojego życia, to samo z pokojem w którym teraz siedzę. Bongosy, myszka, słownik, pianka, przewieszona przez oparcie krzesła, nieładny budynek naprzeciwko, smutne drzewo…. wszystko to jest częścią mnie, jest znajome… nawet najbardziej nieznajoma istota, sytuacja w jakiej się znaleźć mogę, zawsze jest, co paradoksalne, znajoma. Nieznajome osoby otaczające mnie w pociągu, niesamowity księżyc oświetlający ocean, nocne niebo rozkwitające ciężkimi gwiazdami, cichy i piękny rekin wielorybi, wszystko to z jednej strony nowe i egzotyczne z drugiej zaś znajome od samego początku, pierwszego kontaktu z nimi….

Mój świat, świat w którym żyje jest jak sen… zmienia się w zależności od nastroju w jakim się znajduję. Jeżeli odczuwam szczęście nawet ohydne bloki na kopernika śmieją się i ukazują piękne strony. Jeżeli jestem smutny nawet przepiękny turkusowy ocean oddala się ode mnie i staje się chłodny i niedostępny…. od czego zależą te zmiany, od czego zależą moje emocjonalne stany? Wydaje mi się, że przede wszystkim od stanu i czystości mojego umysłu. Jeżeli zalewam go alkoholem, narkotykami i czymkolwiek jeszcze wtedy staje się niewrażliwy, zamknięty, zmęczony. Wtedy na swoje własne życzenie schodzę do piekła, piekła w którym się duszę, piekła w którym staje się zły i niewrażliwy…. Jeżeli umysł jest świeży i wypoczęty, wtedy staje się ostry, potrafi dostrzec życie, to w jaki sposób ono się rodzi i zmienia… wtedy wstępuje do raju, chłodnego, radosnego czystego życia, w którym zmiana stanowi główną wartość, w którym ja znajduje się na samej krawędzi tworzącego się czasu. W którym pamięć traci swoją wartość, a nawet staje się ciężarem, kurzem który należy wymieść bo wzniecony dusi…..

Teraz jestem pośrodku…. 

A propos ciężkiego stanu…. podobne działanie jak wszelkiego rodzaju używki ma stres i przeciążenie umysłu sprawami codziennymi, walka o przetrwanie zdobycie i utrzymanie określonej pozycji społecznej, realizacja siebie, osiągnięcie nowych rozkoszy i zabezpieczenie…. wszystko to odwraca nasza uwagę od zewnątrz i kieruje ją do wewnątrz. Nasze życie odrywa się od tej naszej części która jest naprawdę twórcza i zmienna, która jest otaczającym światem i kieruje się do powtarzalnej opartej na marzeniach i wspomnieniach wewnętrzności… na własne życzenie, ze strachu lub zdeprawowania kierujemy uwagę na ciemne, lepkie, ograniczone, malutkie piekło i zapominamy, że światło to wszystko co nas otacza i czym nie jesteśmy:)))

To niesamowite. Piekło to my, to nasze ja, to nasze ego. Piekło to wytwór nas samych i sami się na nie skazujemy. Nikt inny nie dokonuje za nas wyboru. to my, to ja i ty decydujemy się na zamknięcie w tym smutnym, nieszczęśliwym i wyniszczającym stanie…

Haha! Najbardziej szatańska sprawka naszych umysłów to podział na mnie i innych, to podział na mnie i świat zewnętrzny!!! To jest szatan!!!!! To niesamowicie sprytne. Wtedy włącza się cały biologiczny mechanizm samozachowawczy i mówi

WALCZ!!!!! WALCZ ZE ŚWIATEM BO ON JEST INNY, BO ON STANOWI ZAGROŻENIE !!!!! WALCZ!

I zaczynamy walczyć i odgradzać się od tego świata jeszcze bardziej, odgradzamy się od osób które kochamy, od ziemi która nas żywi, od światła, wody, roślin i zwierząt. Nasz kontakt ze światem ogranicza się do wykorzystywania, do CZERPANIA KORZYŚCI!!!! Co najbardziej niesamowite odgradzamy się od naszych ciał nawet OD WŁASNYCH ORGANIZMÓW !!!!! Co za szaleństwo!!! Nie możemy zdobyć nad nimi kontroli, nie rozumiemy ich, więc odgradzamy się nawet od nich!!! Tak ONE NALEŻĄ DO ŚWIATA ZEWNĘTRZNEGO, ŚWIAT ZEWNĘTRZNY NIE JEST NAMI, NIE DAJE SIĘ KONTROLOWAĆ ZE WZGLĘDU NA JEGO ZMIENNOŚĆ TAK WIĘC NASZE ORGANIZMY NIE SĄ NAMI RÓWNIEŻ, SĄ WROGIEM, CZYMŚ Z CZYM NALEŻY WALCZYĆ!!!! OBAWIAĆ SIĘ..!!!!! OCZYWIŚCIE WYKORZYSTAĆ BO SĄ NASZE ALE NIE SĄ NAMI!!!!! HAHAHA co za szaleństwo CO ZA SZALEŃSTWO!

SZALEŃSTWO!

Tak, jest to naprawdę proste i niesamowite zarazem…. patrzę na mnie samego i na innych ludzi, na całą tą nieszczęśliwą ludzkość i nie mogę uwierzyć w to co widzę. Z mózgiem wypranym i poważnie nadżartym poprzez niehigieniczny tryb życia, cały czas nie potrafię uwierzyć, że udało, co za bzdura nie udało, że widzę to dopiero teraz. Doskonale wyraźnie. Doskonale gładko. Jest to prawda, jest to rzeczywistość i wszystko to wynika z prostego podziału, czy też raczej ze smutnej potrzeby zatrzymania czasu, zatrzymania zmiany. I tak, udało się. Zatrzymaliśmy zmianę. I my jesteśmy właśnie tą zatrzymaną zmianą, z naszą pamięcią, z naszym nieszczęśliwym, samotnym, oderwanym od wszystkiego ego. Z jego wierzeniami, nadziejami, wspomnieniami i smutkiem. Z jego ślepotą. I całkowitym brakiem inteligencji….

perth 2007-01-02

Autor: marcin wozich

Lubię otwartą świadomość i lubię kawę...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.