Droga, zdenerwowane samochody pędzą w pogoni za szczęściem. Ulga, chwilowa przerwa pomiędzy jednym a drugim problemem. Olbrzymie motory warczą siła i determinacja. By być, by stać się, by trwać, zawsze bez przerwy…
Cisza…
Trawy kołyszą się w podmuchach świeżości. Litery nabierają kształtu, cierpliwie czekając na dotyk. Dźwięki gitary mieszają się ze szmerem perkusji, a spod nich organy Hammonda wlewają się w serce ciepłym strumieniem.
Smak kawy, obok słodka, zimna woda. Mięśnie szczęk powoli się rozluźniają. Wygodna pozycja pozwala ciału się odprężyć. Kogut wykrzykuje pogróżki do sąsiada. Coraz więcej ciszy pojawia się po bokach głowy. Ciszy, z której wyrastają dźwięki, w której rodzi się przestrzeń… i zakwita miłość…