Napięcie psychiczne. Odczuwalne na każdym z poziomów. Napięcie za gałkami ocznymi. Przekształcające się w płacz. Ściskające szczęki. Chwytające za gardło. Rozgoryczenie, rozczarowanie. Dary natury nie są takie jakimi miały być. Kawa nie smakuje, nie działa jak powinna. Jest za ciepło, za duszno. Strach, obawa. Obawa przed samotnością. Przed falami smutku zalewającymi umysł, w miejscach, w sytuacjach bez wyjścia, bez możliwości zmiany, transformacji. Umysł nie chce akceptować, nie chce się poddawać. Oczekuje określonych, przyjemnych stanów. Chce ekspansji, rozrostu. Nie chce być świadomy ściągnięcia, zamknięcia. Smutku…
Jestem, jestem intelektualnie rozpoznając, że to tylko jeden z miriadów stanów. Jedna z wielu przemijających faz. Jednak wierzę. Wierzę w każdą myśl, każde ukłucie niezadowolenia, każdą falę samotności…
Umysł jest strasznie drażliwy, nie lubi, nie chce. Jak mały chłopiec… niezadowolony z niczego. Płaczący bez powodu. Bez celu. Po prostu. Wyrażający mentalny ból, mentalne cierpienie. Psychiczne napięcie. Jestem, patrzę, czuję.
Umysł stara się znaleźć sposób, rozwiązanie, chwyt który umożliwiłby mu oderwanie się, nabranie dystansu, znalezienie przestrzeni. Jednak nie, wiara w stan jest zbyt głęboka, intelekt nie ma szans na przekonanie umysłu, że to tylko na chwilę, że to jedynie jeden z wielu kolorów, jeden z wielu kształtów chmur, jakie pojawiają się na niebie świadomości, w przestrzeni doświadczenia… Więc cierpię. W trzech wymiarach, istniejący w świecie, realny. Prawdziwy do bólu. Siedzę w smutku, wdycham smutek. Tęsknię.
Powoli umysł zaczyna otwierać się na coraz więcej wrażeń. Uścisk koncentracji dookoła mentalnego bólu stopniowo rozluźnia się pozwalając świadomości rozszerzyć się na pozostałe zmysły. Dźwięki zaczynają wypełniać rozrastająca się przestrzeń, światło w przyjemny sposób drażni źrenice wypełniając głowę delikatną energią. Spokój stopniowo wypełnia świadomość, a miejsce oporu zastępuje akceptacja. Uwaga delikatnie dotyka doświadczenie. Ucisk krzesła, oparcie, dźwięk przejeżdżającego motocykla, muzyka z pobliskiej kawiarni. Jestem, jestem tym razem mniej realny. Problemy powoli tracą na swej wadze. Palce z zadziwiającą sprawnością wyszukują litery na ekranie telefonu. Jestem… Spokój powoli przekształca się w radość. Sytuacja bez wyjścia rozpękła się niczym skorupka jaja. Źrenice rozszerzyły się chłonąc coraz więcej światła.
27.10.2017 Pai